Rodzice moi trudnili się rolnictwem i posiadali ok. 3 mórg ziemi ornej. Oprócz mnie w domu było jeszcze dwóch starszych braci i jedna młodsza siostra. Do szkoły powszechnej zacząłem uczęszczać mając lat sześć, ukończyłem zaś ją w trzynastym roku życia. Po ukończeniu szkoły powszechnej rodzice wysłali mnie do Warszawy, gdzie zostałem zapisany do gimnazjum handlowego. Niezależnie ode mnie w szkołach średnich byli i dwaj bracia. Koszty kształcenia nas, rodzice pokrywali przeważnie ze sprzedaży kawałków pola, częściowo matka zarabiała na szyciu. Po ukończeniu dwóch klas szkoły handlowej, działania wojenne przerwały mi dalsza naukę i powróciłem do rodziców do Bobrownik. Do przerwanej nauki powróciłem na wiosnę 1940 r. i ukończyłem szkołę w roku 1941. Będąc w szkole pierwszy raz zetknąłem się z prasą podziemną organizacji ZWZ, którą wręczał mi kolega szkolny Bąk Zbigniew, członek tej organizacji. Po przeczytaniu kilku gazetek oświadczył mi, że jestem wciągnięty na członka w/w organizacji. Po ukończeniu szkoły powróciłem do rodziców do Bobrownik, gdzie częściowo handlowałem, częściowo pomagałem rodzicom w pracach na polu. Tu, w roku 1942 Piskała Władysław zaproponował mi wstąpienie do organizacji ZWZ, w której pełnił funkcję komendanta placówki. Zostałem zaprzysiężony i występowałem pod pseudonimem „Junior”. Na wiosnę roku 1943 zostałem powołany przez władze niemieckie do pracy w służbie budowlanej, czyli t.zw. Junaków. Z powodu fatalnych warunków i znęcania się nad nami, po upływie ok. 3 miesięcy uciekłem. Po tym fakcie, ścigany zacząłem ukrywać się.
Ponieważ słyszałem, że w terenie zaczynają działać oddziały leśne, a komendant placówki nie dawał nam skierowania, wyruszyliśmy w poszukiwaniu jakiegoś oddziału z kolegą Kazimierzem Szczepańskim ps. „Korczak”. Przypadkowo spotkaliśmy znajomego oficera Rodaka Eugeniusza, który skierował nas do oddziału dowodzonego przez [Jana Targosińskiego] „Hektora”. W oddziale tym chodziłem do wiosny 1944 r., a następnie przerzuciłem się do oddziału [Franciszka Jaskulskiego] „Zagończyka”, w którym to byłem do czasu wyzwolenia. Po wyzwoleniu wróciłem do Bobrownik i przebywałem tu przy rodzicach. W tym czasie zaczęły chodzić po naszym terenie grupki b. członków oddziałów „Zagończyka” i „Orlika”, a wiosną roku 1945 zaczął przyjeżdżać [Marian Bernaciak] „Orlik”. W Bobrownikach zawiązał placówkę, której zostałem i ja członkiem. Komendantem został Szlendak Zygmunt ps. „Brzoza”. Placówka miała za zadanie pomagać oddziałowi lotnemu w zakwaterowanych, dawaniu podwodów i melinowaniu zrabowanych materiałów. Po rozwiązaniu oddziału lotnego zostałem ściągnięty przez Wilczyńskiego [Zygmunta] ps. „Żuk” na terenie powiatu puławskiego (Nałęczów, Wąwolnica), gdzie pełniłem funkcję adiunkta. We wrześniu roku 1946 zachorowałem na gruźlicę i wyjechałem do Krakowa do szpitala. W marcu 1947 r. w szpitalu dowiedziałem się o amnestii i wróciłem do Bobrownik, a następnie ujawniłem się w Puławach.
Po ujawnieniu przebywałem przy rodzicach, dalej leczyłem się, a następnie jednocześnie przerabiałem korespondencyjne kursy z zakresu liceum handlowego w Poznaniu. We wrześniu roku 1948 zdałem w Poznaniu egzamin i otrzymałem pracę w Państwowym Przedsiębiorstwie Budowlanym „Hydrotrest” w Warszawie, w charakterze referenta transportu. W przedsiębiorstwie tym występującym obecnie pod nazwą „Warszawskie zjednoczenie Wodno-Inżynieryjne Budownictwa Przemysłowego” pracowałem do chwili obecnej na funkcji kier. sekcji transportu, po uprzednim ukończeniu kursie zorganizowanym przez Min. Bud. Przemysłowego, dla pracowników służby transportowej.
Bogusław Jakubicki, maj 1952.Opracował: Krystian Pielacha